Wielkość wynegocjowanego budżetu Unii Europejskiej jest satysfakcjonująca, a wraz z Funduszem Odbudowy Gospodarczej będziemy mieli do czynienia z 1,4 bln euro płatności, które trafią do państw członkowskich.
Premier Mateusz Morawiecki podpisał na zakończenie szczytu Unii Europejskiej dokument, w którym wyraźnie znalazły się odniesienia do artykułu 2., który stanowi o wartościach UE, w tym o praworządności. Zgodnie z tym porozumieniem Komisja Europejska - w sytuacji zagrożenia dla praworządności, w któryś z krajów UE - ma przygotować propozycję do zatwierdzenia przez Radą Europejską większością kwalifikowaną. Premier Morawiecki wyobraża sobie, że będzie mógł postawić sobie weto, ale to większość kwalifikowana państw członkowskich może zdecydować o zatrzymaniu wypłat środków unijnych, gdyby doszło do naruszenia przez nią zasady praworządności. Nie cieszymy się, że może to w przyszłości dotknąć Polskę, ale akceptujemy fakt, iż płatnicy są zainteresowani w jaki sposób są wydatkowane pieniądze, które wpłacają. Francja, Holandia, Niemcy, czy też Szwecja nie chcą, aby ich pieniądze były wydawane w krajach, które łamią prawo. Zakładam, iż premier Mateusz Morawiecki również nie chce, aby pieniądze z UE były wydawane w państwie, które narusza praworządność.
Polska może stracić część funduszy unijnych przez to, iż polski rząd zanegował tzw. neutralność klimatyczną. W grudniu 2019 r. premier Mateusz Morawiecki jako jedyny nie przyjął celu jakim jest neutralność klimatyczna do 2050 r. Wycofanie się Polski z tego celu kosztuje nasz kraj konkretne pieniądze, ponieważ tych wynegocjowanych środków mogłoby być o wiele więcej, gdybyśmy przyjęli założenia neutralności klimatycznej do 2050 r.
Przedstawiciele Zjednoczonej Prawicy mówią, iż skoro polska energetyka oparta jest w dużej mierze na węglu, to ambitne polityki klimatyczne nie są nam potrzebne. Skoro w dużej mierze opieramy się na węglu, to oznacza to, iż właśnie potrzebujemy ambitnej polityki energetycznej Unii Europejskiej oraz jak największych środków na ten cel. Aby te środki na transformację energetyczną były i trafiały tam, gdzie są najbardziej potrzebne, Polska musi być w awangardzie kształtowania tych polityk, a nie być ich hamulcowym. Nasz kraj musi mieć najlepsze projekty, z którymi będziemy ubiegać się o tę kasę.
Andrzej Szejna podczas konferencji prasowej powiedział:
Decyzje ostatniego szczytu są porównywalne do Planu Marshalla, który odbudowywał zachodnią Europę po II wojnie światowej. Wielkość wynegocjowanego budżetu Unii Europejskiej jest satysfakcjonująca, a wraz z Funduszem Odbudowy Gospodarczej będziemy mieli do czynienia z 1,4 bln euro płatności, które trafią do państw członkowskich. Oznacza to, że środki finansowe w porównaniu do poprzedniej perspektywy budżetowej zostały zwiększone o 45%, co jest związane z Funduszem Odbudowy Gospodarczej.
Jednakże zwiększenie tych środków o 45% nie oznacza, że o tyle więcej tych pieniędzy trafi do Polski, do której może trafić 20% więcej w porównaniu z poprzednią perspektywą budżetową. Fundusz Odbudowy Gospodarczej został powiązany z celami klimatycznymi, co najmniej 30% wydatkowanych środków musi być powiązane z Nowym Zielonym Ładem. Adresuję to do pana premiera Mateusza Morawieckiego, ponieważ od tego w jaki sposób zostaną przygotowane nowe programy, będzie możliwe wykorzystanie tych środków i nie będzie od tego warunku ucieczki.
Praworządność. Przy całym optymizmie, jaki dzisiaj dzielimy z rządem oraz liderami Unii Europejskiej, słyszymy od urzędników UE, że nowe środki będą warunkowane zasadą praworządności, którą powinien przestrzegać każdy kraj Unii. Premierzy Polski i Węgier twierdzą, iż środki te nie będą warunkowane praworządnością i to jest zła wróżba na przyszłość. W godzinę po zakończeniu szczytu mamy do czynienia z zapowiedzią nowego konfliktu na linii Polska i Węgry – kontra reszta krajów Unii Europejskiej, konfliktu co do interpretacji podpisanego porozumienia.
Premier Mateusz Morawiecki podpisał na zakończenie szczytu Unii Europejskiej dokument, w którym wyraźnie znalazły się odniesienia do artykułu 2., który stanowi o wartościach UE, w tym o praworządności. Zgodnie z tym porozumieniem Komisja Europejska - w sytuacji zagrożenia dla praworządności, w któryś z krajów UE - ma przygotować propozycję do zatwierdzenia przez Radą Europejską większością kwalifikowaną. Premier Morawiecki wyobraża sobie, że będzie mógł postawić sobie weto, ale to większość kwalifikowana państw członkowskich może zdecydować o zatrzymaniu wypłat środków unijnych, gdyby doszło do naruszenia przez nią zasady praworządności. Nie cieszymy się, że może to w przyszłości dotknąć Polskę, ale akceptujemy fakt, iż płatnicy są zainteresowani w jaki sposób są wydatkowane pieniądze, które wpłacają. Francja, Holandia, Niemcy, czy też Szwecja nie chcą, aby ich pieniądze były wydawane w krajach, które łamią prawo. Zakładam, iż premier Mateusz Morawiecki również nie chce, aby pieniądze z UE były wydawane w państwie, które narusza praworządność.
Te kwoty to jest ogromny sukces i szansa dla Polski na transformację w kierunku zielonych technologii oraz czegoś na kształt wspólnej polityki zdrowotnej. Łyżką dziegciu jest to o czym ostrzegaliśmy, zasada praworządności nie powinna być głównym tematem negocjacji i rozmów podnoszonych przez Polskę, powinno zależeć nam na jak największych środkach z UE oraz zgodzie i skuteczności Unii.
Hanna Gill-Piątek podczas konferencji prasowej powiedziała:
12 grudnia 2019 r. Lewica uprzedzała, że Polska może stracić część funduszy unijnych przez to, iż polski rząd zanegował tzw. neutralność klimatyczną. Właśnie wtedy premier Mateusz Morawiecki jako jedyny nie przyjął celu jakim jest neutralność klimatyczna do 2050 r. Wycofanie się Polski z tego celu kosztuje nasz kraj konkretne pieniądze, ponieważ tych wynegocjowanych środków mogłoby być o wiele więcej, gdybyśmy przyjęli założenia neutralności klimatycznej do 2050 r.
Skutki zmian klimatu w Polsce są ogromne, ale także pokutują zaniedbania w kwestiach ekologicznych, przecież kilkadziesiąt tysięcy Polek i Polaków umiera przez smog. Mierzymy się z suszami oraz gwałtownymi burzami. Rozwiązane muszą też być kwestie zielonych źródeł energii. Panie premierze nie ma co czekać, tylko należy przyjąć cele klimatyczne, aby nie utracić ogromnych środków unijnych.
Maciej Konieczny podczas konferencji prasowej powiedział:
Przed Polską i Europą jest ogromne wyzwania związane z kryzysem po pandemii oraz kryzysem klimatycznym. To dobrze, że w tym trudnym momencie Unia Europejska zdobyła się na odważne kroki, choć trochę martwi, iż fundusz transformacji energetycznej będzie nico ścięty, że będzie mniej pieniędzy na inwestycje.
Przedstawiciele Zjednoczonej Prawicy mówią, iż skoro polska energetyka oparta jest w dużej mierze na węglu, to ambitne polityki klimatyczne nie są nam potrzebne. Skoro w dużej mierze opieramy się na węglu, to oznacza to, iż właśnie potrzebujemy ambitnej polityki energetycznej Unii Europejskiej oraz jak największych środków na ten cel. Aby te środki na transformację energetyczną były i trafiały tam, gdzie są najbardziej potrzebne, Polska musi być w awangardzie kształtowania tych polityk, a nie być ich hamulcowym. Polska musi mieć najlepsze projekty, z którymi będziemy ubiegać się o tę kasę.
W tym kluczowym momencie Mateusz Morawiecki bardziej boi się Zbigniewa Ziobry niż tego, iż zostawimy naszym dzieciom i wnukom planetę, która nie nadaje się do życia. Przyszłość naszych dzieci jest obecnie elementem rozgrywek wewnątrz Zjednoczonej Prawicy, a „jastrzębie” Ziobry próbują zablokować każdy plan transformacji energetycznej. Zamiast poklepywania się po placach z premierem Wiktorem Orbanem, oczekiwałbym od premiera Mateusza Morawieckiego odwagi i podjęcia decyzji w interesie naszych dzieci, nawet wbrew Jarosławowi Kaczyńskiemu czy Zbigniewowi Ziobro. Takiej odwagi premierowi Morawieckiemu zabrakło.
Lewica będzie konsekwencje upierać się, iż polityka nie powinna być prowadzona w interesie konkretnej partii, czy też kadencji, ale perspektywie pokoleń.