Powstrzymajmy wycinkę drzew w Bieszczadach!
Anita Sowińska, posłanka Lewicy powiedziała:
Właśnie wróciłam z kilkudniowego pobytu w Bieszczadach. Pojechałam tam na interwencję poselską, zaalarmowana doniesieniami grupy społecznej Inicjatywa Dzikie Karpaty. Jest to grupa miłośników przyrody, którzy od początku sierpnia organizują społeczne kontrole w otulinie Bieszczadzkiego Parku Narodowego, czyli w nadleśnictwach Cisna, Lutowiska i Stuposiany. Wspólnie z aktywistami poszłam na dwa patrole w lasy bieszczadzkie i to co zobaczyłam mną wstrząsnęło.
To co Państwo widzą na tych zdjęciach to tzw. szlak zrywkowy, czyli droga leśna, którą zwożone jest ścięte drewno z lasu. Te zdjęcia zostały wykonane w nadleśnictwie Lutowiska, leśnictwie Jawornik. Na tym zdjęciu widzą Państwo budowlę (most lub przepust), która powstała w wyniku nawiezienia ogromnej co najmniej kilkunastu ciężarówek gleby, kamieni, drewna i prawdopodobnie cementu, przykrytych betonowymi płytami. Ten „most” zdegradował cały ekosystem – poniżej jest tylko lawa błota zamiast strumienia. Zniszczone zostało całe życie w tym strumieniu – rośliny i zwierzęta, w tym ryby wędrowne, tj. np. pstrąg. Te zdjęcia zostały zrobione w czasie ładnej pogody, ale aż strach pomyśleć co się będzie działo w tym miejscu gdy będzie padać.
Wszystko wskazuje na to, że ten obiekt budowlany został wybudowany z naruszeniem prawa budowlanego, prawa wodnego, a także dobrych praktyk opisanych przez samą Generalną Dyrekcję Lasów Państwowych.
W tej sprawie złożyłam interpelację poselską do Ministra Ochrony Środowiska Michała Wosia, którą mam ze sobą. To jednak nie wszystko, ponieważ przygotowuję obecnie wniosek do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska o wszczęcie postępowania w tej sprawie.
To jest tylko przykład tego, co się dzieje w Bieszczadach. Ponad stuletnie lasy, przepiękne drzewa są wycinane, pomimo tego, że są to lasy wodo- i glebochronne. Takiej skali wycinki w tych lasach jeszcze nie było, a wynikało to głównie braku technologii dla trudno dostępnych, górzystych terenów i wysokich kosztów pozyskania drewna.
Aktywiści ratują co mogą – patrolują lasy i szukają drzew o wymiarach pomnikowych przeznaczonych do wycinki. W ten sposób udało im się ocalić pewne okazy, ale w tym wszystkim przecież nie o to chodzi, żeby ogołocić wszystko wokół pomnika przyrody.
W górach, wycinka drzew wywołuje daleko dalej idące skutki środowiskowe i społeczne, tj.:
- Zwiększenie ryzyka powodziowego u podnóża gór (zdegradowany teren nie pochłania tyle wilgoci, co las naturalny)
- Zwiększenie skutków suszy (dotyczy całego kraju, gdyż las jest doskonałym magazynem wody, która jest stopniowo uwalniana do strumieni i rzek)
- Degradacja gleby i związane z nią pogorszenie jakości wody u okolicznej ludności
- Wymieranie gatunków roślin i zwierząt w lokalnym ekosystemie
- Wymieranie ryb wędrownych, np. pstrąga (dotyczy całego kraju)
- Uwalnianie gazów cieplarnianych (efekt globalny)
- Obniżenie wartości turystycznej obszarów zdegradowanych
- Stworzenie niebezpieczeństwa wypadków ludzi – zarówno pracowników, jak i turystów.
Niestety, te skutki często nie są brane pod uwagę przy podejmowaniu decyzji o wytyczeniu dróg leśnych i szlaków zrywkowych, a tym bardziej nie są wliczane w koszty pozyskania drewna z trudno dostępnych miejsc.
Co istotne, wycinka drzew w górach jest nieopłacalna już teraz, nawet nie licząc tych wszystkich kosztów społecznych i środowiskowych. Nadleśnictwa bieszczadzkie tworzące otulinę Bieszczadzkiego Parku Narodowego (Cisna, Lutowiska, Stuposiany) są nierentowne, choć to nie wynika wprost ze sprawozdań finansowych, ponieważ co roku deficyt pokrywany jest transferami z Funduszu Leśnego, który wynosi ok. 26 milionów złotych. Te dotacje są porównywalne z całymi budżetami gmin Cisna i Lutowiska i są 5 razy większe od dotacji ogólnej i oświatowej z budżetu dla tych gmin.
Pytam: gdzie tu sens?
Apeluję do Ministra Ochrony Środowiska o powstrzymanie wycinki lasów bieszczadzkich na masową skalę. Nie ma sensu wycinać lasów ochronnych w Bieszczadach – nie ma to żadnego uzasadnienia: ekonomicznego, społecznego i środowiskowego.
Łukasz Rydzik, koordynator Ekowiosny i koordynator Wiosny w okręgu przemyskim i krośnieńskim, powiedział:
Polska często uważana jest za lidera pod względem powierzchni lasów. Niestety jest to opinia błędna, a Polska z zalesieniem wysokości 29,6% zajmuje dopiero 19 miejsce wśród 28 państw europejskich i jest poniżej średniej krajów Unii Europejskiej (35,9%).
Lasy Państwowe od lat kontynuują zwiększanie ilości pozyskiwanego drewna, wycinając tym samym dobro narodowe wszystkich Polaków. W 1990 r pozyskano 17 mln m3, w 2000 r – 25,8 mln m3, 2010 – 33,7. Plan na 2020 zakłada pozyskanie 37 mln m3 czyli ponad 2 razy więcej niż w 1990 r. Jeszcze gorzej wygląda planowane pozyskanie w 2030 r, które ma wynieść 42 mln m3 i ma być ponad 3 krotnie więcej niż w 1990r. W związku z postępującą katastrofą klimatyczną polityka ciągłego wzrostu pozyskiwania drewna powinna zostać zmieniona i zamiast zwiększenia wycinki lasów powinniśmy zabiegać o zwiększanie jego areału.