Premier Mateusz Morawiecki zdecydował się powołać Instytut De Republica, który zamiast miejscem promocji polskiej myśli naukowej, będzie przechowalnią politycznych nominatów, których trzeba nagrodzić jakąś synekurą. Instytut ten jest nikomu niepotrzebny, ale ma mieć swojego dyrektora oraz etaty i co najważniejsze ma mieć radę naukową, która ma się składać od 10 do 30 osób, które mają być powoływane przez Prezesa Rady Ministrów. Oczywiście wszystkie te stanowiska i funkcje mają być płatne, a jak znamy „hojność” rządu PiS, to te wynagrodzenia nie będą w wysokości płacy minimalnej, ale płaca minimalna x 5, x 6 lub x 7.
Pytamy się zatem Mateusza Morawieckiego: czy to są dzisiaj najważniejsze sprawy w trakcie pandemii, aby powoływać kolejne instytucje, a które są nikomu niepotrzebne? Jak to jest, że są pieniądze na kolejne etaty dla sowich, ale nie ma pieniędzy na ochronę zdrowia? Może chodzi oto, aby załagodzić spór w Zjednoczonej Prawicy i móc dać Jarosławowi Gowinowi lub Adamowi Bielanowi jakiś mały łup, który zamknie im usta?
Instytut ten będzie kosztował ponad 10 mln złotych rocznie i jest ostatecznym dowodem na to, że PiS nie ma już pomysłu na zarządzanie państwem i dlatego wchodzą pomysły jak to państwo wydrenować. Instytut De Republica nie będzie promować polskiej myśli naukowej, ale będzie drenować polski budżet.
Tomasz Trela podczas konferencji prasowej powiedział:
Chyba nikt nie ma już wątpliwości, że mamy do czynienia z trzecią falą koronawirusa i mamy wielki problem ze szczepieniami, ponieważ brakuje preparatów, a przedsiębiorcy ledwo wiążą koniec z końcem i myślą o zamknięciu swoich interesów, które prowadzili od kilkunastu lub kilkudziesięciu lat. Rząd na tą chwilę nie ma żadnej konkretnej propozycji, do tego dochodzą spektakularne tarcia w obozie, kiedyś zjednoczonej a teraz popękanej prawicy. Wydawałoby się, że premier Mateusz Morawiecki wraz ze swoją ekipą będą dzień i noc pracować nad poprawieniem wydolności systemu ochrony zdrowia, że będą przygotowywać nowe propozycje dla przedsiębiorców, dla obywateli. Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że pan premier zajmuje się tworzeniem nowych instytucji. 16 lutego 2021 r. premier Mateusz Morawiecki wydał zarządzenie, które mówi o powołaniu Instytutu De Republica, który ma się zajmować szeroko rozumianą analizą i publikacjami. Instytut ten jest nikomu niepotrzebny, ale ma mieć swojego dyrektora oraz etaty i co najważniejsze ma mieć radę naukową, która ma się składać od 10 do 30 osób, które mają być powoływane przez Prezesa Rady Ministrów. Oczywiście wszystkie te stanowiska i funkcje mają być płatne, a jak znamy „hojność” rządu PiS, to te wynagrodzenia nie będą w wysokości płacy minimalnej, ale płaca minimalna x 5, x 6 lub x7.
Pytamy się zatem Mateusza Morawieckiego: czy to są dzisiaj najważniejsze sprawy w trakcie pandemii, aby powoływać kolejne instytucje, a które są nikomu niepotrzebne? Jak to jest, że są pieniądze na kolejne etaty dla sowich, ale nie ma pieniędzy na ochronę zdrowia? Może chodzi oto, aby załagodzić spór w Zjednoczonej Prawicy i móc dać Jarosławowi Gowinowi lub Adamowi Bielanowi jakiś mały łup, aby zamknąć im usta? Przecież determinacja premiera powinna skupiać się na walce z trzecią falą, o staraniu się o dodatkowe dawki szczepionki. Dlaczego ma Pan czas na Instytut De Republica, który ma zacząć działać 22 lutego, ale nie ma Pan czasu na inne ważne rzeczy?
Dariusz Standerski podczas konferencji prasowej powiedział:
Na prezydenta Andrzeja Dudę posypała się fala krytyki za szusowanie na nartach, ale jego zjazdy nie kosztują nas tyle, ile wydajemy na nowe instytucje tworzone przez premiera Mateusza Morawieckego. Jak czytamy w statucie Instytutu De Republica, to dowiadujemy się, że praca tam może być pracą marzeń. Kto z nas nie chciałby, aby w zakresie jego obowiązku było: zatwierdzanie kierunków działalności naukowej, opiniowanie propozycji wydawniczych czy też regulaminu zarządzania prawami autorskimi; przy jednoczesnym braku regulowania wysokości wynagrodzenia. Oznacza to, że taki członek rady naukowej może zarabiać nawet 10 000 złotych miesięcznie, właśnie za takie opiniowanie lub udział w posiedzeniach.
W tym miejscu należy zadać pytanie: czy w skład tej rady wejdą najlepsi naukowcy i naukowczynie w Polsce? Nie, ponieważ nie ma żadnych wymagań wobec członków Rady Naukowej Instytutu De Republica. Zatem zachęcam wszystkich do wysyłanie swoich CV do pana premiera, poza funkcjami w radzie do obsadzenia czekają funkcje: dyrektora, jego dwóch zastępców, kierownicy departamentów; którzy też mają niedookreślone kompetencje. Instytut ten będzie kosztował ponad 10 mln złotych rocznie i jest ostatecznym dowodem na to, że PiS nie ma już pomysłu na zarządzanie państwem i dlatego wchodzą pomysły jak to państwo wydrenować. Instytut De Republica nie będzie promować polskiej myśli naukowej, ale będzie drenować polski budżet.