Pani Marszałek! Wysoki Sejmie!
Mamy rozmawiać dziś o osłonach dla mniej zamożnych rodzin w zakresie energii i ciepła. Najpierw jednak trzeba zadać sobie pytanie: dlaczego hurtowe ceny energii elektrycznej i ciepła w Polsce są tak wysokie? Dlaczego budżet musiał wydawać aż 25 mld zł rocznie na ochronę odbiorców wrażliwych, a i tak 15 procent rodzin w Polsce żyje w ubóstwie energetycznym?
Głównym winowajcą jest oczywiście zapóźnienie w inwestycjach energetycznych, a rząd PiS ignorował realną sytuację i unijne regulacje, na które zresztą sam się zgadzał. Z jednej strony zapewniał, że węgla mamy na dziesiątki lat, a z drugiej masowo sprowadzał go z zagranicy, w tym z Rosji. Uzależnienie od węgla oznacza obecnie wysokie koszty, w związku z wysoką emisją CO2 oraz polityczne osamotnienie w Europie. Mamy najwyższe emisje gazów cieplarnianych w energetyce i ciepłownictwie, a wskutek tego jedne z najwyższych cen w całej Unii Europejskiej. A społeczeństwo płaci za lata zaniedbań i obietnic składanym pracownikom energetyki oraz źle pojętej transformacji opartej na przeczekiwaniu, zamiast na działaniu.
Za tą sytuacją stoją całe dekady zaniedbań. Państwo z PiS uparcie bronili się przed energetyką odnawialną i byli gotowi ryzykować utratę środków z KPO, tylko po to, aby w Polsce nie dało się stawiać turbin wiatrowych. Błędy dotyczące OZE do tej pory nie zostały naprawione. Część energii marnuje się ze względu na zapóźnienie transformacji sieci energetycznej.
Osobny problem to termomodernizacja budynków, nie pracujemy na serio nad obniżenie ich energochłonnością. PiS za późno też postawiło na budowę elektrowni atomowych, ten projekt jest cały czas zagrożony. W styczniu zapowiadano zmianę miejsca, a teraz nowa minister przemysłu mówiła o opóźnieniu budowy o 5 lat i musiała się z tego tłumaczyć.
Naprawdę, bądźmy poważni. Nie stać nas na kolejne opóźnienia. Żadne programy osłonowe nie będą wstanie ochronić polskich rodzin przez kryzysem energetycznym, jeżeli nie ruszymy na serio ze sprawiedliwą i ambitną transformacją energetyczną, w której człowiek a nie spółka stoi na pierwszym miejscu.
To dobrze, że zdecydowano się przedłużyć maksymalną cenę na energię elektryczną, całkowite uwolnienie rynku byłoby katastrofą dla większości Polek i Polaków. Dziękuję Pani minister, że to rozumie. Bon energetyczny dla mniej zamożnych rodzin to oczywiste rozwiązanie, które trzeba wprowadzić i dobrze, że uwzględnia zasadę - złotówka za złotówkę. Jednakże jest tu jeszcze sporo do poprawy. Mam nadzieję, że będziemy jeszcze rozmawiać o progach na komisji. Musimy być pewni, że wsparciem obejmiemy wszystkie rodziny, które są zagrożone ubóstwem energetycznym.
Niestety te świadczenia są za niskie, pokryją jedynie połowę wzrostu cen energii elektrycznej. Dla 3,5 mln najmniej zamożnych ludzi w Polsce oznacza to realnych strach, o to czy będą wstanie zapłacić swój rachunek za prąd. Niewystarczające są również dopłaty związane z ciepłem i gazem. Znowu wielu ludzi będzie w zimę po prostu marznąć, a nikt w Polsce nie powinien się martwić o dostęp do prądu czy ogrzewania. Duże zamożne europejskie państwo nie może sobie pozwolić na taką sytuację.
Chcemy pracować nad podwyższeniem świadczeń wynikających z bonu. Pragnę również zaznaczyć, że całość środków przeznaczona dla najuboższych jest mniejsza od środków przeznaczonych na rekompensatę dla spółek energetycznych. To nie jest sprawiedliwe. Państwo w większym stopniu powinno troszczyć się o swoich obywateli, a nie o przedsiębiorstwa, które na kryzysie zarobiły bardzo duże pieniądze.
Konsekwentnie stoimy na stanowisku, że za zaniedbania w polityce klimatycznej nie mogą płacić najbiedniejsi obywatele. Chcemy dalej pracować nad tym projektem, mamy jednak nadzieję, że konstruktywny dialog dotyczący osłon oraz obniżenia hurtowych cen energii oraz dekarbonizacją gospodarki, przyniosą dobre efekty.
Paulina Matysiak, posłanka
Sejm, 9 maja 2024 r.
Debata o o bonie energetycznym