Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Kołem zamachowym naszej gospodarki są przedsiębiorcy, ale niezdrowy przedsiębiorca nie mający dobrej opieki zdrowotnej, a jeśli obniżymy składką zdrowotną to tak będzie, nie będzie w pełni wydolny.
Rozmawiamy dzisiaj o ustawach, które mają obniżyć składkę zdrowotną dla osób, które prowadzą działalność gospodarczą. Przedstawiono szereg rozwiązań, szerzej odniosę się do projektów rządowych. W przypadku projektu PiS rekomenduję głosowanie przeciw.
Jeżeli chodzi o projekty rządowe, to Klub Lewicy uważa ich część za sensowne i racjonalne, ale druga część jest bardzo niebezpieczna nie tylko dla finansowania ochrony zdrowia, ale całości rynku pracy w Polsce.
Zacznijmy od zmian, które Lewica uważa za pozytywne. Jesteśmy przekonani, że państwo powinno wychodzić naprzeciw osobom, które prowadzą małe działalności gospodarcze. Dlatego przychylnie patrzymy na wycofania się z oskładkowania zdrowotnego zbycia środków trwałych. Mówiąc prościej nie widzimy powodu, aby fryzjerka czy szewc musieli płacić składkę zdrowotną w sytuacji sprzedaży firmowego samochodu lub telefonu. Zgadzamy się też na zapisy, które mają wejść w życie od 2025 r., o obniżeniu składki zdrowotnej dla najgorzej zarabiających jednoosobowych działalności gospodarczych. Salony fryzjerskie, warsztaty samochodowe, pracownie krawieckie – tacy drobni rzemieślnicy stanowią ważną część gospodarki. Świadczą niezbędne usługi i jako państwo powinniśmy ułatwić, a nie utrudniać im życie. Środki, które z tego tytułu nie trafią do NFZ zostaną zabezpieczone z budżetu państwa, w tym przypadku nie mówimy o ogromnych pieniądzach. Jako Lewica będziemy głosować za tymi zmianami.
Niestety nie możemy poprzeć drugiej propozycji rządowej, które mają wejść w życie od 2026 r. Są one po prostu niebezpieczne. Pierwsza kwestia, o której mówimy od miesięcy to zagrożenie budżetu zdrowotnego. Jako członkini komisji zdrowia oraz wieloletnia pielęgniarka i członkini związku zawodowego patrzę z niepokojem na jakiekolwiek propozycję, które realnie zmniejszają budżet NFZ. Mówimy tu o kosztach znacznie większych, od tych, które mają zostać poniesione w 2025 r.
W zdrowiu brakuje personelu, pacjenci i pacjentki nie są zadowoleni z ceny leków, z długości kolejek, a ta ustawa to wyrwa w funduszu na 6 mld zł rocznie. Rozumiem, że te środki mają zostać zwrócone ze środków budżetowych, nie miej ta sytuacja wzbudza zrozumiały niepokój. To jeden z podstawowych powodów, dla których nie podniosę ręki za tą ustawą. Nie poprę jej również, ponieważ proponowane zmiany są niesprawiedliwe. Według procedowanego projektu przedsiębiorca na ryczałcie osiągających przychód 20 tysięcy zł miesięcznie zapłaci składkę zdrowotną miej więcej dwa razy niższą, niż pracownik zarabiający średnią krajową. To nieuczciwe.
Dlaczego bogaci mają płacić mniej niż biedniejsi? Lewica jako polityczna siła, która stoi na straży sprawiedliwości społecznej, nie może się na to zgodzić. Widzimy też inne ogromne zagrożenie w tej ustawie. Wciąż rozmawiamy o składce dla przedsiębiorców, niestety w realiach rynku pracy bardzo dużo osób na JDG to nie są przedsiębiorcy, ale pracownicy. Co więcej dobrowolne przechodzenie na fikcyjne samozatrudnienie, nie dotyczy jak to było klika lat temu osób na stanowiskach kierowniczych, czy też eksperckich. Mówimy o zawodach wynagradzanych przeciętnie lub gorzej niż przeciętnie, których pracownicy są zdecydowanie mniej uprzywilejowanej pozycji, a ta ustawa będzie to zjawisko powiększać.
Coraz więcej pracowników na prośbę swojego pracodawcy lub tylko po to, aby mieć kilkaset złotych więcej w kieszeni na koniec miesiąca, będzie się decydowała na przejście na JDG. Ta ustawa stworzy niezdrowe zachęty, aby rezygnować z umów o pracę i przechodzić na sztuczne samozatrudnienie. Wierzcie mi albo i nie, ale nie chcemy obudzić się w państwie, w którym zamiast stosunku pracy, mamy relacje B2B. To będzie świat niskich emerytur, ponieważ wielu będzie płacić minimalną składkę na ZUS, świat bez płatnych urlopów wypoczynkowych, a może i bezpłatnych L4. Świat, w którym z dnia na dzień można stracić pracę, bez okresu wypowiedzenia i bez uzasadnienia. Świat bez związków zawodowych i jakichkolwiek zbiorowych negocjacji z pracodawcą.
Polskie prawo nie jest na to gotowe, a relacje na rynku pracy określa Kodeks pracy, który nie będzie miał zastosowania do relacji B2B. Znajdziemy się w obszarze fikcji prawnej i wolnej amerykanki. Stracą na tym miliony pracowników.
Lewica broni i będzie bronić Kodeksu pracy, będzie bronić prawa pracy. Relacja pomiędzy pracownikiem, a pracodawcą nie jest taka sama, jak pomiędzy firmą A i B. Pracownik jest w niższej pozycji i potrzebuje ochrony prawnej, dlatego nie może zgodzić się z propozycją, która go tej ochrony pozbawi.
Joanna Wicha, posłanka
Sejm, 21 listopada 2024 r.
Debata ws. zmian składki zdrowotnej