Wolne media mają służyć obywatelom, a nie władzy. Komunikat sporej części mediów jest bardzo jasny, tak może wyglądać nasza rzeczywistość bez niezależnych mediów, które pełnią służbę weryfikacji działań władzy. Społeczeństwo pozbawione dostępu do informacji skazane jest na propagandę, a w efekcie utratę wolności słowa, myśli i wyboru.
Obóz władzy krok po kroku próbuje odciąć społeczeństwo od rzetelnej informacji, stąd pomysł repolonizacji mediów, stąd nowy podatek, który dziwnym trafem uderzy w redakcje niezależne od rządu i stanie się swoistym mechanizmem ich kontroli.
Lewica nie ma alergii na podatki sektorowe, ale propozycja rządu jest kuriozalna. Sprowadza się do tego, żeby wziąć pieniądze od mediów, których władza nie kontroluje, i rozdać je tym, którzy się władzy podobają. Za czymś takim oczywiście nie podniesiemy ręki. Podatki sektorowe muszą być konstruowane uczciwie. To, co położył na stole Morawiecki, to nie podatek sektorowy, tylko ordynarne nadużycie władzy. Rząd próbuje się bronić ustawy, mówiąc, że to jest podatek dla gigantów. To śmieszne. Gazety mają niskie i spadające z miesiąca na miesiąc nakłady. Lokalne radyjka to często inicjatywy społeczne, a nie prawdziwe biznesy. Porównywanie ich do Google’a czy Facebooka jest niepoważne. W Sejmie, od wielu miesięcy, leży gotowy projekt prawdziwego podatku dla gigantów - podatku cyfrowego. Takiego, który faktycznie jest wprowadzany w kolejnych państwa Unii Europejskiej. PiS nie nadał mu nawet numeru druku. Różnica jest prosta. Lewica chce kompleksowo opodatkować gigantów, którzy mają obroty ponad 750 milionów euro. PiS chce potraktować tak samo jak Google’a małe radio, które ma z reklam 250 tysięcy.
Włodzimierz Czarzasty komentował:
Włączacie TVN, a tu telewizja publiczna. Włączacie Polsat, a tu telewizja publiczna. Włączacie RMF FM, a tu radio publiczne. Włączacie Radio Zet, a tu radio publiczne. Jeden Führer, jedna partia, jeden naród, jedna telewizja. Każdy musi być taki sam!
Lewica jest za pluralizmem. Mówimy: dajce żyć nam i dajcie żyć wolnym, prywatnym mediom.
Gabriela Morawska-Stanecka komentowała:
Szanowni Państwo, mieliście możliwość zaobserwowania snu na jawie Jarosława Kaczyńskiego, snu o Budapeszcie w Warszawie. Włączacie telewizory i nie ma tam nic poza mediami narodowymi, i to chce zafundować nam ta władza. Ta władza, która nie cofnie się przed niczym, nie cofnie się również przed likwidacją wolnych mediów. Widzieli Państwo co stało się z zakupem Polska Press, to jest model Orbana na Węgrzech. Ten model doprowadził do tego, że na Węgrzech nie ma już wolnych mediów. Nie możemy do tego dopuścić! My politycy sprzeciwiamy się atakom na wolne media. Wolne media to możliwość dowiedzenia się jak wygląda prawdziwy świat, ale nie ten świat, który jest iluzją PiS-u, ale ten rzeczywisty, który jest tu i teraz.
Adrian Zandberg komentował:
Lewica nie ma alergii na podatki sektorowe, ale to co zaproponował rząd jest po prostu kuriozalne. Sprowadza się do tego, żeby wyjąć pieniądze z tych mediów, których władza nie kontroluje i przelać je na konta tych mediów, które się rządowi podobają. Lewica oczywiście takiego rozwiązania nie poprze. Śmieszy mnie, kiedy słyszę przedstawicieli partii rządzącej, że jest to ich odpowiedź na opodatkowanie gigantów.
W Polsce spadają nakłady gazet, a lokalne radia zwykle cienko przędą i bardziej niż biznes przypominają inicjatywy społeczne i traktowanie ich jak Google’a czy Facebooka jest po prostu niepoważne. W tej sprawie nie chodzi o sprawiedliwe podatki, w tej sprawie chodzi o zwykłe nadużycie władzy i związku z tym Lewica tego rozwiązania nie poprze. Jeżeli rząd naprawdę chce opodatkować cyfrowych gigantów, to ma na to prosty sposób. W Sejmie, od wielu miesięcy, leży ustawa zgodna z zasadami proponowanymi przez Unię Europejską, która obejmuje gigantów mających obroty powyżej 750 mln euro. Jeżeli rząd chce opodatkować kompleksowo big-tech, to wystarczy nadać druku naszej ustawie i ją przegłosować. Natomiast to kuriozum, które ma podobno trafić do parlamentu, oczywiście nie zasługuje, aby je poprzeć.