Inflacja w Polsce dobiła do 5 procent. Jest najwyższa od dekady. Polityka PiS doprowadziła do drożyzny, którą każdy z nas odczuwa w portfelu, kiedy idzie na zakupy. Rząd wydaje się tego nie dostrzegać. Premier przekonuje, że stać nas teraz na więcej, ponieważ rosną wynagrodzenia. To manipulacja.
Szef rządu w swojej wypowiedzi odnosi się do danych GUS z kwietnia 2021 r., które pokazują, że w ujęciu rocznym wynagrodzenie wzrosło o 9,9%. Premier jednak nie wspomina, że dane te dotyczą jedynie sektora przedsiębiorstw, czyli firm zatrudniających ponad 9 osób, a większość Polek i Polaków w tym sektorze nie pracuje. Szef rządu musi sobie zdawać z tego sprawę, ponieważ osobiście zamrażał płace w budżetówce.
W tym trudnym czasie obóz władzy funduje podwyżki dla ministrów, sekretarzy stanu i parlamentarzystów. Przymierza się do podwyżek dla prezydenta RP oraz samorządowców.
Lewica mówi jasno: Nie dla podwyżek dla polityków, tak dla podwyżek dla budżetówki!
Żyjemy w kraju, gdzie ponad połowa obywateli zarabia mniej niż 4000 brutto. W takich warunkach podnoszenie wynagrodzeń klasie politycznej: ministrom, sekretarzom stanu, czy też parlamentarzystom jest po prostu nieprzyzwoite.
Lewica stoi po stronie ciężko pracujących Polek i Polaków i prezentuje projekt ustawy, który przyznaje 12% podwyżkę pracownikom budżetówki w 2022 r. i tym samym odmraża płace w administracji publicznej.
Ustawa o zmianie ustawy o kształtowaniu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej oraz o zmianie niektórych ustaw nie dawałaby podwyżek osobom, które pełnią kierownicze stanowiska państwowe.
Premier oraz członkowie rządu co chwilę chwalą się nadwyżką w budżecie, raz jest to 25 mld innym razem 28 mld złotych. Dlaczego więc PiS nie podniesie płac w budżetówce, której nie obejmuje ustawa o płacy minimalnej? Koszt proponowanego wzrostu wynagrodzeń to jedynie 5,8 mld złotych.
Skoro jest tak dobrze w finansach publicznych, to na co tu czekać? A może jest tak dobrze kosztem ciężko pracujących Polek i Polaków? PiS zadbał już o swoich, teraz nadszedł czas, aby odmrozić płace w budżetówce: nauczycielom, pielęgniarkom, ratownikom medycznym, urzędnikom, czy też pracownikom administracyjnym w sądach.
Projekt ustawy odmrażającej płace w budżetówce przeczytasz tu!
Krzysztof Gawkowski podczas konferencji prasowej powiedział:
Wiele firm oraz wielu pracowników administracji to grupy społeczne, które w pandemii nie uzyskały pomocy od rządu. W obecnym trudnym czasie obóz władzy wymyślił podwyżki dla polityków. To jest zły czas na podwyżki dla polityków, ponieważ w pandemii wiele grup społecznych poniosło straty: pracownicy ochrony zdrowia, nauczyciele, funkcjonariusze służb mundurowych oraz pracownicy wielu innych branż.
Należy bacznie obserwować to co dzieje w tzw. budżetówce, która od wielu lat otrzymuje te same wynagrodzenie, ponieważ zostały zamrożone. Rząd zapomniał o prawie 700 tysiącach ludzi, którzy wspierają swoją pracą państwo, ale nie mogą liczyć na wsparcie ze strony rządu.
Lewica mówi nie dla podwyżek dla polityków, tak dla podwyżek dla budżetówki. Przygotowaliśmy projekt ustawy, który przyznaje podwyżki dla pracowników sfery budżetowej. Powinien to być pierwszy krok w podwyższaniu płac w administracji publicznej. Wpierw setki tysięcy pracowników tego sektora oraz ich rodzinny powinni odczuć, że państwo o nich dba, później samorządowcy, a na samym końcu politycy.
To uczciwa oferta, którą kładziemy na stole. A politycy powinni zająć się ludźmi, którzy przez ostatnie miesiące i lata zgłaszali, że są zaniedbywani, a dopiero na końcu powinni myśleć o sobie.
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk podczas konferencji prasowej powiedziała:
Żyjemy w kraju, gdzie ponad połowa obywateli zarabia mniej niż 4000 brutto. W takich warunkach podnoszenie wynagrodzeń klasie politycznej: ministrom, sekretarzom stanu, czy też parlamentarzystom jest po prostu nieprzyzwoite.
W 2021 r. o godne wynagrodzenia cały czas walczą nauczyciele, pracownicy sądów, urzędniczki i urzędnicy, pielęgniarki, czy też ratownicy medyczni. Te wszystkie osoby, które walczyły na pierwszym froncie walki z COVID-19; te wszystkie osoby, dzięki którym udaje się przetrwać kryzys a państwo normalnie funkcjonuje - o ich warunki pracy, my parlamentarzyści musimy się upominać.
Lewica stała, stoi i będzie stać po stronie praw pracowniczych. Jesteśmy z pracownikami, którzy walczą o elementarne prawa oraz godne płace, które pozwolą im zapłacić rachunki czy wysłać dziecko na wakacje. To nie jest czas na podwyżki dla polityków, to jest czas na działanie, które pozwoli odmrozić płace w budżetówce.
Nasz projekt ustawy jest szansą dla PiS, aby wyjść z twarzą z sytuacji, którą samemu sobie zgotowało. Apelujemy do prezesa Jarosława Kaczyńskiego, aby zamiast wykorzystywać prezydenta Andrzeja Dudę do łagodzenia konfliktu w Zjednoczonej Prawicy, zwrócił uwagę na potrzebny Polek i Polaków.
Apelujemy do parlamentarzystów PiS oraz wszystkich innych ugrupowań: poprzyjcie ustawę odmrażającą płace w budżetówce!