Spółki Skarbu Państwa zostały opanowane przez krewnych i znajomych polityków PiS. Wiele ważnych i wysokopłatnych stanowisk obsadzają partyjni nominaci, którzy zamiast kompetencji oferują polityczna lojalność. Mowa tu o tysiącach osób, które zdaje się nie wzięły sobie do serca stwierdzenia prezesa PiS, iż „do polityki nie idzie się dla pieniędzy”. Potwierdza to akcja Lewicy Mapa Nepotyzmu, dzięki której cały czas pozyskujemy wiedzę o kolejnych działaczach PiS oraz członkach rodzin polityków Zjednoczonej Prawicy, którzy doją spółki Skarbu Państwa.
Taka polityka kadrowa przynosi już konkretne owoce, a jednym z nich jest kłopot z nowym blokiem energetycznym w elektrowni w Turowie, który kosztował 4 mld złotych, ale nie można w nim palić węglem z pobliskiej kopalni odkrywkowej.
Spółki Skarbu Państwa to ponad 400 podmiotów, a jeżeli doliczyć spółki zależne, to ta lista wydłuża się do ponad 1000 podmiotów gospodarczych, na które państwo ma wpływ. Dziś, aby objąć wysokie stanowisko w takiej spółce wystarczyło otrzymać opinię od Rady ds. spółek z udziałem Skarbu Państwa. Taki proces nie gwarantuje ani transparentności, ani możliwości pozyskania najlepszego z kandydatów pod względem kompetencji oraz doświadczenia.
W efekcie mamy do czynienia z coraz słabszą kadrą menadżerską, a także z karuzelą stanowisk. Polityczni nominaci z kręgów władzy przechodzą ze spółki do spółki Skarbu Państwa. W owych transferach wcale nie chodzi o wykorzystanie w najlepszy sposób wiedzy i kompetencji, ale owe roszady są wynikiem utraty wpływów przez jedną z grup politycznych w Zjednoczonej Prawicy i powiększeniem swej władzy przez drugą.
Naprawdę trudno znaleźć dzisiaj spółkę Skarbu Państwa, w której nie byłoby działaczy, radnych lub byłych radnych, byłego posła, byłego senatora, rodzin posłów i senatorów obozu władzy. Opinia publiczna to widzi i jasno daje do zrozumienia, iż ocenia zjawisko tłustych kotów negatywnie. W odpowiedzi na społeczne niezadowolenie PiS dokonał swoistej samokrytyki i podczas lipcowego kongresu tej partii przyjęto uchwałę mającą za zadanie zwalczać nepotyzm w obsadzaniu intratnych stanowisk. Publicznie „aż” 13 osób złożyło nawet rezygnację z zasiadania w zarządach lub radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa! Była to tylko zasłona dymna. PiS poświęcił 13 osób, którym z pewnością krzywda się nie stanie, aby steki im podobnych politycznych nominatów dalej mogło doić państwo.
Lewica chce zatrzymać tę karuzelę tłustych kotów i składa projekt ustawy wprowadzający jasne zasady naboru do rad nadzorczych i zarządów Spółek Skarbu Państwa.
Projekt ustawy o zmianie ustawy o zasadach zarządzania mieniem państwowym przywraca transparentność w procesie rekrutacji oraz umożliwia wybór najlepszego z kandydatów. Pomóc mają w tym jawny nabór oraz jednolite zasady egzaminowania osób ubiegających się o funkcję kw zarządach i organach nadzoru. W przypadku spółek o strategicznym znaczeniu, takich jak PKN Orlen czy PGNiG, pojawi się konieczność przesłuchania kandydatek lub kandydatów przed sejmową komisją. Opinia publiczna powinna znać poziom jaki prezentują poszczególni aplikujący i czy rzeczywiście nadają się do funkcji, o które się ubiegają.
W miejsce obecnych organów politycznych, które decydują o nominacji, nad całym procesem czuwała Rada Kompetencyjna, która składać się będzie nie tylko z przedstawicieli ministra właściwego, ale również z przedstawicieli opozycji oraz strony społecznej, czyli Rady Dialogu Społecznego. Do tej pory taką komisję powoływał minister właściwy dla nadzoru właścicielskiego nad aktywami Skarbu Państwa.
Projekt wprowadza również wymóg, aby Rada Kompetencyjna przedstawiając kandydata, uwzględniała, że w przypadku, gdy organ nadzorczy liczy co najmniej 3 członków, każda z płci w rezultacie naborów prowadzonych przez Radę powinna być reprezentowana w nim w liczbie nie mniejszej niż 35% jego składu. Analogiczne reguły znane są porządkom prawnym w innych krajach. Sprzyjają one równej reprezentacji płci na wszystkich poziomach zarządzania, ograniczeniu zjawiska tzw. szklanego sufitu oraz urzeczywistnieniu konstytucyjnej zasady równości płci (art. 33 Konstytucji).
Dariusz Wieczorek podczas konferencji prasowej powiedział:
Wszyscy widzimy co się dzieje, jeżeli chodzi o spółki Skarbu Państwa i politykę kadrową w nich prowadzoną. Wczoraj Tadeusz Koralewski, szef klubu radnych PiS w Szczecinie został powołany na wiceprezesa zarządu portu w Gdyni. Jego jedynym doświadczeniem w biznesie jest prowadzenie sklepu i sprzedaż ubrań. Takich przykładów są setki. PiS doprowadził do sytuacji, w której średnio co dwadzieścia dni dochodzi do zmiany na stanowiskach kierowniczych. Przedsiębiorstwami zarządzają osoby kompletnie do tego nieprzygotowane.
Dwa tygodnie temu mówiliśmy o PGE GiEK, o tym, że prezes tej firmy po trzech dniach pracy zrezygnował. Jutro odbywa się rada nadzorcza tej spółki i związku z tym stawiamy publiczne pytanie: czy jutro prezesem PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna zostanie pan Andrzej Legieżyński? W naszej ocenie został on rekomendowany na tę funkcję przez posłankę PiS Małgorzatę Janowską. Czy prawdą jest, że pani poseł również wejdzie do zarządu tej spółki? Przypomnę, że jest to kluczowa spółka, jeżeli chodzi o konflikt na linii Warszawa-Praga o kopalnię w Turowie.
Dariusz Standerski podczas konferencji prasowej powiedział:
Zgłaszamy projekt ustawy, który zatrzyma karuzelę tłustych kotów w spółach skarbu państwa i wprowadza jasne zasady naboru do rad nadzorczych i zarządów, oparte na jawnym naborze oraz jednolitych zasadach egzaminowania kandydatów. Dziś wystarczy tylko opinia, która powoduje, że tłustych kotów w spółkach Skarbu Państwa namnożyło się tysiące. W przypadku największych spółek – takich jak PKN Orlen czy PGNiG - pojawi się konieczność przesłuchania kandydatek lub kandydatów przed sejmową komisją. Niech opinia publiczna pozna poziom jaki prezentują poszczególni kandydaci i czy rzeczywiście nadają się do swoich funkcji.
Proponujemy, aby w miejsce obecnych organów politycznych, nad całym procesem czuwała Rada Kompetencyjna, która składać się będzie nie tylko z przedstawicieli ministra właściwego, ale również z przedstawicieli opozycji oraz strony społecznej, czyli Rady Dialogu Społecznego. Chcemy, aby władzy patrzyła na ręce nie tylko opozycja, ale i strona społeczna.
Ten projekt pozwoli ukrócić zjawisko tłustych kotów w spółkach Skarbu Państwa, dlatego też liczymy na jego poparcie nie tylko ze strony klubów opozycyjnych, ale i również klubu PiS. Tą ustawą Prawo i Sprawiedliwość może zrealizować zapowiedź prezesa, o zakończeniu karuzeli tłustych kotów w państwowych spółkach.