Na granicy polsko-białoruskiej od kilku dni przebywają afgańscy uchodźcy. Od wczoraj pomocy na miejscu próbują im udzielić poseł Maciej Konieczny i fundacja Ocalenie.
Obecnie w pasie przygranicznym niedaleko miejscowości Usnarz Górny znajduje się ponad trzydzieści osób, w tym kobiety i dzieci. To uciekinierzy z Afganistanu, którzy domagają się ochrony międzynarodowej. Straż graniczna nie wpuszcza ich na teren Polski.
- Przywieźliśmy jedzenie i śpiwory, bo noce są już zimne. Straż graniczna nie chciała nas dopuścić do granicy, a kiedy zbliżyliśmy się o kilkanaście metrów do obozujących na granicy ludzi i chcieliśmy im chociaż rzucić śpiwory, zagrożono nam postawieniem zarzutu przemytu. Tak, straż graniczna chciała nas oskarżyć o przemyt śpiworów na Białoruś - przekazał w środę poseł Konieczny.
Dziś rano Konieczny został dopuszczony przez straż graniczną do grupy uchodźców. – Udało się przekazać śpiwory i pełnomocnictwa do reprezentacji prawnej w Polsce. Dzięki pomocy tłumaczki udało się też porozmawiać – przekazali współpracownicy posła na jego stronie na Facebooku.
Z relacji Koniecznego wynika, że dobę temu straż graniczna przestała dostarczać uchodźcom jedzenie. 32 osoby deklarujące, że chcą ubiegać się o polski azyl, przebywają na wąskim pasku ziemi między polskimi a białoruskimi strażnikami.
– Strażnicy nie chcą ich zatrzymać, co powinni uczynić. Mamy więc do czynienia z oczywistym bezprawiem w obecności mediów i przedstawicieli Rzecznika Praw Obywatelskich. Rozmawialiśmy z dowódcą, który zarzeka się, że takie ma rozkazy z góry i nie może nic zrobić. My staramy się doprowadzić do przestrzegania prawa – komentuje Konieczny.