fbpx
Łączy nas przyszłość!
Lewica

- Prawo i Sprawiedliwość przygotowało zmiany, które mają im zapewnić łatwiejsze zwycięstwo w wyborach – mówił poseł Krzysztof Gawkowski podczas konferencji prasowej w Sejmie, oceniając projekt zmian w prawie wyborczym przygotowany przez PiS. Jak podkreślił nie zmienia się zasad w trakcie gry i „prawa wyborczego w roku wyborczym”. Lewica negatywnie ocenia wydłużenie pracy komisji wyborczych, a także zapewnienia transportu indywidualnego tylko dla osób z małych miejscowość. Nieufność wzbudza poselska formuła zgłoszenia projektu, która w przeciwieństwie do przedłożenia rządowego, nie wymaga konsultacji społecznych. Posłowie pozytywnie odnoszą się do pomysłu zapewnienia transportu publicznego dla miejscowości dotkniętych wykluczeniem komunikacyjnym. Zdaniem Lewicy to co należy zrobić to zwiększyć liczby komisji wyborczych oraz zapewnić godne wynagrodzenie osobom tam pracującym, a także polepszyć dostępność oraz jakość szkoleń dla członków komisji wyborczych i dla obserwatorów.

 Prawo i Sprawiedliwość przygotowało zmiany, które mają im zapewnić łatwiejsze zwycięstwo w wyborach

- Rok 2023 to rok wyborów parlamentarnych, które powinny być dobrze przygotowanym świętem demokracji. Takim wyborom służy stabilny Kodeks Wyborczy oraz prawo wyborcze, które nie jest zmieniane i dla wszystkich jest jasne i nie pozwala na manipulacje. Zaczynamy prace nad Kodeksem Wyborczym w roku wyborczym. To działanie niestandardowe PiS-u, czasami są gorsze, czasami lepsze, ale w większości są to działania bardzo upolitycznione. I tak jest obecnie z procedowanym na najbliższym posiedzeniu Sejmu Kodeksem Wyborczym – powiedział poseł Krzysztof Gawkowski

- Prawo i Sprawiedliwość przygotowało zmiany, które mają im zapewnić łatwiejsze zwycięstwo w wyborach. Lewica była i jest za tym, żeby wprowadzać działania profrekwencyjne. Demokracja powinna się cieszyć z tego, że więcej osób będzie chodziło na wybory, ponieważ więcej z nas będzie miało wpływ na kształt naszego państwa. Ale za cenę zmian w Kodeksie Wyborczym nie można prowadzić polityki, która zwiększa frekwencje tylko dla jednej partii politycznej. Proponowane zmiany z jednej strony mają zapewnić PiS-owi zwycięstwo, a z drugiej mogą być elementem, który będzie wykorzystywany po wyborach jako możliwe fałszerstw – komentował szef KP Lewica.  

My PiS-owi nie wierzymy

- PiS proponuje, aby Komisje Wyborcze działały w tzw. trybie wydłużonym, aby każda Komisja Wyborcza pokazywała karty do głosowania innym komisjom. Wszyscy, którzy pracowali w komisjach wyborczych wiedzą, że one czasem pracują po 7-8 godzin i o poranku z danej komisji protokół się pokazuje. A co dziś proponuje Prawo i Sprawiedliwość? Żeby głosowanie trwało 10-12-15 godzin. Co to oznacza? Przerwę w głosowaniu. Idźmy dalej. Zgodnie ze słowami Jarosława Kaczyńskiego pytam: kto będzie pilnował głosów? My PiS-owi nie wierzymy i propozycje zamiast wzmacniać demokrację, będą ją osłabiać. Są rozwiązania, które mogą dawać poczucie bezpieczeństwa. PiS proponując zmiany w prawie wyborczym bierze zamach na demokrację, na dobrze funkcjonujące prawo. To nie są rozwiązania, które powinny służyć w demokratycznym państwie. Ordynacja, którą proponuje PiS jest też skażona mocnym grzechem śmiertelnym, to grzech zmiany prawa wyborczego w roku wyborczym. W żadnym demokratycznym państwie prawa nie zmienia się na kilka miesięcy przed głosowaniem. To tak jakby zmieniać zasady podczas gry. To jest ustawianie wyborów przy zielonym stoliku. Wprowadzajmy nowe prawo, ale dajmy in długie vacatio legis. Dajmy szansę na konsultacje społeczne, tak dziś Lewica będzie robić i w tej sprawie będzie się spotykać z organizacjami społecznymi czy think-tankami, chcemy poznać różne opinie – poinformował. 

- Zjednoczona Prawica próbuje przekonać nas, że te działania zmierzają do zwiększenia frekwencji w wyborach, jest to jednak tylko propaganda. To jest tak, jakby gotować trującą zupę, dodawać do niej marchewkę i mówić, że dzięki niej ta zupa będzie zdrowa. Tak się nie stanie, ona dalej nie będzie zjadliwa. Byłam mężem zaufania, jak i obserwatorką społeczną, wiem jak ten proces wygląda od środka. W związku z tym mam kilka uwag organizacyjnych – mówiła posłanka Anita Sowińska

konfa 090123a

Zwiększyć liczbę komisji wyborczych

- Po pierwsze, zwiększenie liczby komisji wyborczych. W projekcie zapisano, iż każda miejscowość powyżej 200 mieszkańców ma mieć zorganizowaną taką komisję. Otóż problem do tej pory było to, że nie można było znaleźć chętnych do pracy w komisji wyborczej, a także słaba jakość szkoleń. Kolejną kwestią było to, że mężowie zaufania i obserwatorowie społeczni wcale nie mieli zorganizowanych szkoleń państwowych, mogli je organizować na własny użytek przez organizacje społeczne. To są więc obszary, które należałoby poprawić. Należy też podjąć działania, które zachęciłyby również finansowo członków komisji wyborczych do tego, aby zechcieli pracować. A jest to praca ciężka i bardzo wymagająca, tak więc wynagrodzenie członków komisji powinno być zwiększone – oświadczyła polityczka Lewicy. 

Zwiększyć wynagrodzenia dla członków komisji wyborczych 

- Drugi problem organizacyjny to jest sposób liczenia głosów. Projekt zakłada, aby członkowie liczyli głosy wspólnie, będzie to duży problem dla tych komisji, w które mają dużą liczbę mieszkańców, np. powyżej 2000. Aby zlikwidować wąskie gardło, należy zaakceptować dwa oddzielne składy komisji, co oznacza zwiększenie ilości członków komisji oraz mężów zaufania. Ostatnią sprawą jest transport. W proponowanych zmianach są dwa rodzaje transportu. Pierwszy, publiczny zorganizowany do tych miejscowości, które obecnie są wykluczone komunikacyjnie, a jest ich coraz więcej. Do tego punku nie mamy żadnych uwag. Uważamy, że koszt organizacji takiego transportu powinien być pokryty z budżetu państwa. Drugi, indywidualny i miałby on dotyczyć osób z niepełnosprawnością oraz osób powyżej 65 roku życia tylko z małych miejscowości. Uważamy, że jest to nieracjonalne rozwiązanie dlatego, że już organizujemy transport publiczny na wybory. Tak więc dlaczego osoby z mniejszych miejscowości mają być preferowane, w stosunku do osób z miast czy miasteczek. To rozwiązanie powinno zostać zlikwidowane, ponieważ nierówno traktuje obywateli – mówiła.  

Skubiszewski 090123

Marcin Skubiszewski, niezależny ekspert z Obserwatorium Wyborczego wskazuje absurdy propozycji PiS  

Dzieje się wiele, ale ja się skoncentruje na sposobie zmiany zgłaszania mężów zaufania i obserwatorów wyborczych. Otóż najgorsza zmiana polega na tym, iż dodano nową formalność, której nie było, ponieważ nie jest potrzebna - formalność akceptacji. Dotychczas należało zgłosić męża zaufania lub obserwatora społecznego, dalej trzeba będzie go zgłosić, ale on musi to zaakceptować tylko w formie elektronicznej. Ale nie prostą formą typu e-mail, ale za pomocą profilu zaufanego na epuap. Większość Polek i Polaków nie ma takiej możliwości. Można wręcz powiedzieć, że pewne kategorie społeczne tego nie mają, zatem wyklucza się sporą liczbę ludzi z możliwości bycia obserwatorem społecznym lub mężem zaufania. Oznacza to ogromne zmniejszenie ich transparentności. Samo zgłaszanie do tej pory odbywało się na papierze, teraz ma to się odbywać elektronicznie. Zgłoszenie na papierze polegało na tym, że dany obserwator czy mąż zaufania przychodził do komisji z odpowiednim dokumentem i to było proste. Po zmianach obowiązkowo zgłoszenie będzie miało miejsce elektronicznie, co będzie naruszeniem kilku podstawowych zasad. Pierwsza zasada, komisje wyborcze nie mają komputerów przez cały czas, on się pojawia dopiero na koniec liczenia głosów na moment, kiedy sporządza się protokół. W komisjach są różni ludzie i nie zawsze tacy, którzy się znają na komputerach. Teraz komisja będzie musiała mieć przez cały czas ze sobą komputer oraz osobę, która umie go obsłużyć, ponieważ możliwość zgłaszania obserwatora lub męża zaufania będzie możliwa przez cały czas, nie ma obowiązujących terminów. Wystarczy odrobina złej woli, aby powiedzieć, że czyjeś zgłoszenie nie przeszło. Może też wystąpić problem informatyczny, który zgłoszenie zablokuje lub też ktoś na nie się powoła i nikt nie dojdzie czy problem był, czy go nie było, ale dany przewodniczący komisji może nie umieć tego obsłużyć. Trzy, dla organizacji, które danych ludzi wysyłają to jest dodatkowy problem, ponieważ dotychczasowa procedura jest dość ogarnięta, a wypisanie oświadczenia zajmuje osiem sekund. Wiem to z doświadczenia. Teraz nie wiemy jak to się będzie odbywało metodą elektroniczną, zwłaszcza że my te zaświadczenia czasem robimy na ostatnią chwilę. Nie wiem jak to się będzie odbywało w praktyce elektronicznie. Po czwarte, Państwowa Komisja Wyborcza ma zrobić kilka obwieszczeń. Jedno z nim ma dotyczyć listy organizacji, które mają prawo wysyłać obserwatorów, potencjalnie jest ich 88 tysięcy. Zatem PKW powinna przejrzeć cele statutowe ponad 88 tysięcy organizacji, aby zdecydować Tak lub Nie. Można powiedzieć, że wystarczy, aby zainteresowani się zgłaszali. Wtedy na pewno będzie ich mniej niż 88 tysięcy, ale takiej procedury nie przewidziano. Jak już PKW wykona tę tytaniczną pracę, to ja nie widzę żadnego środka odwoławczego. Jeżeli ktoś się pomyli lub zrobią to w złej wierze, to nie ma sposobu, aby się odwołać. Następne obwieszczenie ma zawierać listę komisji wyborczych, do których można zgłaszać mężów zaufania i obserwatorów. A te komisje powstają w różnym czasie, szczególnie dzieje się tak w szpitalach czy w DPS-ach, a tymczasem obserwator ma prawo wykonywać swoją funkcję od pierwszego dnia, a nie tylko w dniu głosowania. Projekt nie mówi, kiedy te obwieszczenie ma być zrobione, ale w tu nie ma dobrej daty. Nie można go zrobić wcześniej, ponieważ komisje jeszcze nie powstały, a jeśli się je zrobi późno, to oznacza, że do momentu pojawienia się obwieszczenia, obserwacja jest niemożliwa. 

UWAGA! Ten serwis używa cookies i podobnych technologii.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Czytaj więcej…

Rozumiem
2023