- To będą najdroższe święta Wielkiejnocy od ponad dwudziestu lat – ocenił poseł Krzysztof Gawkowski, podczas konferencji prasowej Lewicy. Jak podkreślił receptą na obniżenie inflacji w Polsce jest uruchomienie środków w ramach KPO, a które wciąż blokuje rząd Mateusza Morawieckiego.
Dane GUS mówią o rekordowej ponad 18-procentowej inflacji w Polsce, ale prawdę widać przy kasie, produkty żywnościowe są droższe o kilkadziesiąt procent. Lewica spod Hali Mirowskiej w Warszawie pokazuje prawdziwy obraz drożyzny.
Paragony grozy
- Kupiliśmy pomidory, ogórki, ziemniaki, paprykę, kapustę oraz pęczek rzodkiewki i zapłaciliśmy za to wszystko 80 zł – poinformował poseł Tomasz Trela. - Jak takie zakupy mają robić emeryci i renciści, którzy otrzymują świadczenie na poziomie 1500-1600 zł? – dopytywał. - A to nie wszystko, przecież muszą jeszcze opłacić czynsz, rachunki za prąd czy ogrzewania, a także wykupić leki – wyliczał. - Tak nie powinno być, emeryci nie powinni być zmuszani do stawania przed takimi wyborami – dodał. Jak podkreślił prezes Jarosław Kaczyński, który otrzymuje wysoką emeryturę oraz uposażenie poselskie, nie rozumie tych problemów.
Spadek inflacji nie oznacza spadku cen
Zdaniem posła prezes NBP Adam Glapiński, który twierdzi, że wraz ze spadkiem inflacji ceny będą spadać, wprowadza w błąd. - Bez względu na to czy inflacja będzie wynosić 16 czy 18 procent to ceny będą szły w górę, aby przestały rosnąć inflacja musi wynieść 0 procent. Jeżeli coś kosztowało 100 zł a inflacja wynosi 15 procent, to będzie kosztowało 115 zł, a jeżeli inflacja będzie wynosiła 18 procent, to taka rzecz będzie kosztować 118 zł – stwierdził.
- Spadek inflacji nie oznacza spadku cen – poinformował Dariusz Standerski, ekspert ds. ekonomicznych Lewicy. - Ceny są stabilne, kiedy inflacja jest nie wyższe od 2,5 procent w skali roku, a teraz mamy 18,4 procent – dodał.
PiS - codziennie wyższe ceny
- A teraz niech każdy sobie odpowie na pytanie: czy jego wynagrodzenie w skali roku wzrosło więcej niż 18,4 procent? - stwierdził Krzysztof Gawkowski. - Większości z nas tak się nie stało, co miesiąc w naszych kieszeniach zostaje coraz mniej – podkreślił.
- Rządzący od dwóch lat opowiadają nam, że inflacja niedługo spadnie. Tymczasem mamy w Polsce najwyższą od 27 lat inflację, która sięga 18,4 procent. To jest wzrost cen, który zżera jedną całą miesięczną pensję i kawałek drugiej. Jak podkreślił zarobki z sferze przedsiębiorstw nie nadążają za inflacją, natomiast te w sferze budżetowej 7-8 procentowe podwyżki rekompensują w niewielki sposób wzrost cen – mówił poseł Krzysztof Gawkowski.
- Pan Glapiński, pan Morawiecki i pan Kaczyński są winni temu, że warzywa takie jak papryka czy pomidory zdrożały w sposób niesamowity – zaznaczył.
- Rząd powtarza: będzie lepiej. My pytamy: kiedy? - oświadczył.